Następne dni minęły całkiem gładko. Nie dostaliśmy żadnych nowych wieści od mojego ojca, więc mogliśmy jeszcze trochę tu zamieszkać. Misha- kobieta, która kilka dni wcześniej z naszych rąk straciła córkę, swoją troskę przelała na nas. Codziennie sprzątała bałagan, który ciągle był i znając życie będzie. Zbierała drewno na opał z Louisem, a w popołudnie gotowała wyśmienite obiady, własnej roboty.
Cassie już przywykła do nowej sytuacji. Coraz częściej się uśmiecha i lepiej dogaduje się z blondynem.
Za to Louis dzięki Cassie stał się bardziej otwarty. Coraz częściej z nami rozmawia.Nie irytuje go już sytuacja, w której się znalazł.
Zayn był wrakiem człowieka. To nie była już ta sama osoba co kiedyś. Co dzień chodził z podpuchniętymi oczami, co raz widziałam jak patrzy w czarny punkt za oknem, a z jego oczu wypływa kilka pojedynczych łez, które z czasem zamieniają się w prawdziwy płacz. Zazwyczaj nie wychodził z pokoju,a jak już wychodził to był bardzo przygnębiony. Nie odzywał się do mnie, a ja nie odzywałam się do niego.
Była sytuacja, że kiedy wszyscy jedliśmy wspólnie posiłek, jedno krzesło było wolne, ale koło mnie. Zayn niechętnie spojrzał w tamtym kierunku, zabrał talerz z jedzeniem i zniknął za drzwiami pokoju.
A ja ? Nie wiedziałam już nic. Wszytko się popsuło, a nie tego chciałam. Nie chciałam, żeby przeze mnie cierpiał.
Spojrzałam na miskę z płatkami, którą przed chwilą Misha podłożyła mi przed nosem.
- Zjedz. Musisz coś jeść.- powiedziała łagodnym tonem i podała mi łyżkę do ręki.
- Nie muszę.- wytarłam spływającą po moich policzku łze.
- Kochanie, Wiem, że jest ci teraz ciężko i rozumiem cię doskonale. Ale nadejdzie dzień, kiedy znów słońce rozkołysze twoje życie na nowo. Nie możesz się teraz poddać. Musisz uratować brata, musisz mu pomóc Chanel. On cię teraz bardzo potrzebuje skarbie.
- Co ma pani na myśli ?- zapytałam nerwowym tonem, a kobieta spuściła głowę, wlepiając wzrok w mokre kafelki w kuchni.
- Sarah była jego dziewczyną, tak ?- kobieta przytaknęła, a mi zrobiło się bardzo smutno.Gdybym, wiedziała..- pomyślałam i spojrzałam na spadające krople deszczu. Chociaż na chwilę chciałam zapomnieć, o przytłaczającej mnie wiadomości.
- Chanel możemy porozmawiać.- w kuchni pojawił się Louis. Wyglądał na przejętego.
Upiłam łyżkę mleka i podążyłam tuż za nim do pokoju.
- Coś się stało ?- zapytałam siadając na przeciwko niego, a na jego twarzy widziałam niezadowolenie.
- Chanel, co się stało tydzień temu ?- coś mnie ukuło w środku. Wszystko teraz miałam przed sobą. Obraz naszej kłótni, jego złość, a jednocześnie smutek.
- Nie chcę o tym rozmawiać.- z wielkim trudem powstrzymałam łzy, a Louis posmutniał.
- To pomóż.- zrobiłam pytający wyraz twarzy.
- Jak ?- wydukałam.
- Porozmawiaj z nim Chanel. Twój ojciec jest blisko. On musi być silny. Chanel... posłuchaj...
- Nie to ty mnie posłuchaj Louis.- uroniłam z siebie pierwsze łzy, które przez całą dalszą rozmowę mi towarzyszyły.- To nie moja wina, całej tej sytuacji. To on do tego doprowadził. On jest temu winny. Rozumiesz ? To naprawdę boli, wiesz!- krzyknęłam i wybiegłam z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Pobiegłam do salonu i usiadłam na parapecie, wlepiając swój wzrok w przyrodę za oknem.
Chciałam dobrze. Chciałam być szczęśliwa. Zawsze o tym marzyłam. Chciałam zostać dziennikarką. Założyć rodzinę. Mieć trójkę kochających dzieci, ale wtedy pojawił się mój ojciec, który był nieudacznikiem, a zaraz potem on. Zepsuli wszystko. Zepsuli moje życie. Zepsuli mnie. W czasie moich przemyśleń czułam czyjąś obecność, ale nie chciałam się odwracać. Chciałam być sama. Tak po prostu
Nerwowo podrapałam rękę, doprowadzając ją do stanu krytycznego i wtedy ujrzałam Zayna, musiał dopiero co wyjść, bo wcześniej go nie widziałam. Stanął na środku podwórka i nic sobie nie robił z tego, że pada.
Spojrzałam na rozpromienioną Mishę, która podała mi kurtkę. Jakby czytała w moich myślach.- pomyślałam.
Narzuciłam ją na siebie i uchyliłam lekko drzwi.
- Zayn.- zawołałam, ale nie zareagował. - Zayn, nie wygłupiaj się.- nie dawałam za wygranę i teraz ja
wybiegłam przed niego.
- Wróć do domu.- warknął w moim kierunku, ale mu zaprzeczyłam. Jego zasady już teraz nie wchodziły w grę.
- Wrócimy razem.- skierowałam zdanie w jego kierunku, ale on nie zwracał na mnie uwagi.
Nagle zrobił coś czego bym się w tamtej chwili nie spodziewała. Wyjął z kieszeni broń i przystawił ją sobie do serca.
- Chanel idź!
- Zayn...
______________________________________________________
______________________________________________________________
Hej przychodzę do was z nowym rozdziałem. Cieszę się, że wróciłam. W końcu. Zaraz mam spr. z histy, więc trzymajcie kciuki. Boję się :/
Dziękuję wam za ponad 10.000 wyświetleń i 16 obserwatorów. Jesteście wielcy.
Kocham was <3<3<3
i do zobaczenia wkrótce.
Ola xx
Ouu wow
OdpowiedzUsuńDużo akcji
Zayn mnie przestraszył aaa
Nie mam pojęcia co będzie dalej
Ściskam Mela
Będę czekać na next :**
Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego blogaKarolina <3
OdpowiedzUsuńCudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
OdpowiedzUsuńweny zycze..!
//Kxx
OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam <3 !
Aaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Tak tak tak!
OdpowiedzUsuńJest boski
xoxo
@luv_my_hig
Zajebisty !!!!!
OdpowiedzUsuńjezu boję się o Malika :'(
aBoze Malik! :-C
OdpowiedzUsuń