środa, 30 lipca 2014

Rozdział 7

Chanel POV's

Moja mina z bladej zamieniła się w przezroczysty twór. Ciało ani drgnęło. Przez ułamek sekundy wpatrywałam się w Louisa, ale potem przeniosłam twarz na Zayna. Był strasznie wkurzony. Rzucił kluczykami o ziemię i zbliżył się w naszą stronę.
- Kurwa co ona tu robi ? - powiedział przez zaciśnięte zęby i zbliżył się w moim kierunku.
- Ja...- nie dałam rady nic sensownego powiedzieć. Spuściłam głowę w dół.
- Suko spójrz na mnie.- zabolały mnie jego słowa. Ale czemu miałoby go to obchodzić. Czy w ogóle go coś obchodziło ?
- Spójrz!- krzyknął i uderzył z całej siły w prawy policzek. Ból rozszedł się po moim całym ciele, a z oczu uroniłam pierwsze łzy.
Louis spojrzał w moją stronę, a gdy złapał ze mną kontakt wzrokowy, powiedział szeptem " Dobrze ?".
Pokiwałam mu głową zwinnie i szybko, w nie uwagę Zayna.
- Chanel idź do pokoju.- poprosił Louis, rozwścieczając tym samym Malika.

Posłusznie zeszłam z blatu, widząc nienawiść w oczach bruneta. Przekroczyłam wejście kuchni i schowałam się za filarem, nie do końca słuchając prośby Louisa. Wolałam posłuchać ich kłótni, która dotyczyła mojej osoby.
- Pojebało cię do reszty Malik! Do jakiego poziomu się zniżasz, żeby uderzyć dziewczynę, co ?- wyczytałam słowa te słowa z jego ust.
- Zasłużyła!- parsknął.
- Czym ?- zapytał, ale nie uzyskał odpowiedzi. Louis przyparł go do ściany i uderzył, pięścią w twarz rywala, rozścinając mu dolną wargę.
- Na za dużo sobie pozwalasz Tomlinson!
- Robię to co do mnie należy.
- Tą idiotkę zostaw mi i nie wtrącaj się w moje sprawy.
- Nie twoje odkąd mnie w nie wciągnąłeś. A ta dziewczyna ci nic nie zrobiła. Ojca sobie sama nie wybrała Malik. Jesteśmy blisko i nie długo zniknie co z drogi i nikt ci już nie stanie na drodze.
- Macie coś nowego ?-westchnął.
- Mamy matkę.
- Żyje ?
- Nie.
- To dobrze.- pojawił mu się uśmiech na twarzy. Czułam nienawiść do niego obrzydzenie.
Z moich oczu wydobyło się kilka łez. Zaczęłam walić i kopać w ścianę.
- Nie. Nie. Nie.- powtarzałam nerwowo.
Czułam jego oddech przy szyi, a potem mocny ból w klatce piersiowej. Bolało, ale nie to było teraz ważne. Poczułam ciepłą dłoń na moim ramieniu.
- Chanel...-usłyszałam dziewczęcy głos.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam pierwszy raz od kilku tygodni przyjaciółkę.
Dziewczyna była zdyszana i miała lekko potargane włosy. Bez zastanowienia udałam się w jej stronę i mocno przytuliłam. 
- Tęskniłam za tobą.- ppowiedziała po chwili.
Odsunęłam się od niej po kilku sekundach i odwróciłam się w ich stronę.
- Nienawidzę was!- krzyknęłam w ich stronę.
- Chanel....-zaczął Louis, ale nie dałam mu dokończyć.
- Zadowoleni jesteście. Zabiliście najważniejszą osobę jaką miałam.- mòwiłam przez łzy. Stałam tam pomiędzy całą tròjką i wymieniałam spojrzenia. W końcu wybiegłam z korytarza i pobiegłam do z powrotem do ciemnej piwnicy. 
____________________________________________________________
Hej przychodzę z nowym rozdziałem. Teraz postaram się dodawać rozdziały coraz częściej, bo bardziej wczułam się w historię Chanel. Do następnego.

2 komentarze: