niedziela, 28 września 2014

Rozdział 16

Zapraszam na drugiego bloga UNCANNY!

Cassie POV's

Nagle spojrzałam inaczej na świat,  w którym się znajduję. Na świat pełen mroku i grozy.  Na ludzi,  którzy cierpią, ale nie dają po sobie w żaden sposób tego poznać.  Taka właśnie była Chanel. Bezbronna i niewinna. Przeżyła o wiele więcej niż ktokolwiek inny. Przez całe życie wszystko co ją spotykało,  obracało się na nią i na jej ból. Zarówno ten psychiczny jak i fizyczny. Patrzyłam teraz na tą kruchą postać,  zamkniętą i płaczącą. Siedziała o skulona tuż obok mnie,  próbując ukryć swój wewnętrzny strach. To już nie była ta sama Chanel, którą widziałam zaledwie pięć minut temu. Była zupełnie inna.
Jej twarz przybrała bladszy odcień,, a źrenice wypełniły całą tęczówkę.
- Nie wiem co sobie teraz o mnie myślisz. -  przerwała,  żeby się chwilę zastanowić i zaraz kontynuowała.  - I nie chce wiedzieć. Po prostu...  Ja...- nie dałam jej skończyć,  a zamiast tego mocno ją do siebie przytuliłam.
- Będzie dobrze kochanie. Z czasem wszystko się ułoży. -  powiedziałam i wypuściłam ją z uścisku. - Czy ktoś inny też ci to zrobił? -  zapytałam nurtujące mnie pytanie.
- Pytasz o Zayn'a?- zapytała piskliwym głosem i spojrzała w moją stronę.  - Nigdy tego nie zrobił. Robił ze mną różne rzeczy,  ale do tego się nie posunął.  -  powiedziała już teraz spokojniejszym tonem,  a zaraz potem na werandę wpadli Zayn i Louis.
Brunet podszedł do zapłakanej Chanel,  która udawała przed nim,  że nic się nie stało.
Zayn objął ją ramieniem i pomógł wstać,  tym samym zostawiając mnie sam na sam z Louisem.
- Co z naszym małym zakładem? -  zapytał,  gdy zorientował się,  że, zostaliśmy sami.
- Miejmy to już za sobą. - rzuciłam.
- Jak chcesz księżniczko.
- Ty chyba nie chcesz już żyć,  coś mi się wydaje. -  parsknęłam i zaczęłam pozbywać się kolejnych części garderoby.  -  Nie patrz się.! -  krzyknęłam,  gdy zauważyłam,  że się na mnie patrzy,  a on posłusznie odwrócił ode mnie wzrok. -  Już możesz patrzeć na moją głupotę.- powiedziałam i pobiegłam w stronę najbliższego drzewa, przy którym cała zdyszana oparłam ciężkie ciało.
W oddali widziałam zbliżającego się w moją stronę,  który był rozbawiony całą sytuacją.
- Masz. -  podał mi swoją czarną skórzaną kurtkę,  którą otuliłam swoje ciało.
- Może się przejdziemy. -  za proponował, na co się niechętnie zgodziłam.
Przeszliśmy dosłownie kawałek,  a przedemną ukazał się piękny krajobraz zachodzącego słońca,  a zaraz potem ujrzałam małe jeziorko,  w którym co chwiila dochodziło pluskanie ryb.
- Pięknie tu. -  powiedziałam i wlepiłam wzrok,  w krajobraz.
- Zrobiłaś to.
- Co ?- obróciłam się w jego stronę i wlepiłam wzrok w jego lśniące tęczówki.
- Nie każda dziewczyna przebiegnie pół naga po lesie.- na naszych ustach pojawił się uśmiech, a zaraz po tym wpadłam na pewien pomysł. - Kto ostatni dotrze do jeziora, ten zgniła żaba.- krzyknęłam i ruszyłam pędem prosto przed siebie co chwila obserwując wzrokiem Louisa. W końcu zorientowałam się, że go nie ma i dostałam nie małego stracha.
- Louis!- przeszłam kilka metrów i powtórzyłam poprzednie czynności. - Louis! No weź nie wygłupiaj się!- krzyczałam najgłośniej jak umiałam.
Chwilę później ujrzałam znajomą mi sylwetkę.
- O mój Boże co ci jest ?- podbiegłam do krzywiącego się z bólu chłopaka.
- Kostka mnie boli.- powiedział, a zaraz potem pojawił mu się uśmiech na ustach. - Myślałaś, że ze mną wygrasz ?- zapytał, rzucając się pędem w stronę kilka metrów dalej jeziorka.
- Idiota!- krzyczałam i biegłam tuż za nim.
- Przeproś.- powiedział, gdy oboje dotarliśmy na miejsce.
- Nie.- skrzyżował ręce na piersi i udawał obrażonego.
- Przepraszam cię bardzo za to, że nazwałam cię Idiotą, a tak nie jest.- od razu pojawił mu się uśmiech na twarzy i złapał za moją dłoń.

- Woda jest teraz ciepła. Chodź.- pociągnął mnie w stronę brzegu jeziora i prowadził mnie wzdłuż niego.
Robiło się coraz ciemniej, a my milcząc spacerowaliśmy przed siebie. Gdy ujrzeliśmy przed sobą latarnię Louis się nagle zatrzymał i obrócił mnie w swoją stronę.
- Ty wypełniłaś już swoje zadanie... Teraz moja kolej.- powiedział i schował pasmo moich blond włosów za ucho. Spojrzał mi głęboko w oczy i nagle poczułam coś ciepłego. Nasze usta złączyły się w jedność.
_______________________________________________________
Hej przychodzę do was z nowym rozdziałem.
Wiem, wiem jest krótki i nie ma prawie nic o Zaynie, ale taki miał właśnie być.
Chciałam dodać coś więcej o Louisie i Cassie.
Mam nadzieję, ze nie jesteście na mnie źli.
Bardzo wam dziękuję za 9 komentarzy pod poprzednim rozdziałem i ponad 8 tysięcy wejść.
Dziękuję wam bardzo <3<3<3<3<3
A więc do następnego.
Ola xx
PS. Nowy rozdział moze pojawić się dopiero za dwa tygnodnie ponieważ za tydzień mam wesele.






niedziela, 21 września 2014

Rozdział 15

* Chanel *

Co chwila wymienialiśmy ze sobą spojrzenia. Przecież my jesteśmy tylko dziewczynami. Co my możemy!?
- Zgadzam się.- odparła stanowczo Cassie, na co moje usta dobrowolnie się otworzyły.
- Cassie nie musisz.- powiedziałam.
- Ale chce.- zaprzeczyła. - Chanel ty sama zaryzykowałaś dla mnie. Jestem ci to winna.
"Dziękuję"- wyszeptałam, a z moich oczu wyleciało kilka pojedynczych łez. Teraz dopiero zrozumiałam powagę sytuacji. Musiałam walczyć, aby odzyskać osobę, której praktycznie nie znam, ale i musiałam pokonać lęk. Lęk przed własnym ojcem. Na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze, a w moich oczach pojawiły się słone łzy.
- Ja przepraszam.- powiedziałam i wybiegłam głównymi drzwiami i usiadłam na schodach przed domem.
Potrzebowałam teraz tego.
Potrzebowałam samotności.

* Cassie *
- Zamorduje ją normalnie!- krzyknął rozwścieczony Zayn. Chciałam bronić Chanel, ale nie umiałam. Wiedziałam tylko, że coś jest na rzeczy.
- Zayn!- nie reagował. - Zayn do cholery. Uspokój się!
Chłopak spojrzał się w moim kierunku z niedowierzaniem. Jak myślał, że jestem taka grzeczniutka, to się bardzo pomylił. - Pójdę z nią pogadam.- powiedziałam i powędrowałam tą samą drogą co Chanel wcześniej.
Była smutna i płakała.
- Hej Chali co jest ?- usiadłam obok niej i czekałam na jej odpowiedź.
- Cassie jest coś czego o mnie nikt nie wie.- z jej oczu wyleciały kolejne słone łzy. - Jest coś czego naprawdę się wstydzę.
- Ktoś ci coś zrobił ?- zapytałam, chcąc dodać jej otuchy, ale dziewczyna cały czas zbijała mnie z tropu.
- Już nigdy miałam go nie spotkać Cassie.- krzyknęła.
Czegoś się bała.- pomyślałam. - Mój ojciec. - przerwała.- Cassie obiecaj, że nie powiesz chłopakom.
Ja jej tylko szybko przytaknęłam i czekałam na najgorsze. Dziewczyna zaczęła coś grzebać w kieszeni swoich spodni i zaraz po tym podała mi karteczkę.
- Co to jest ?- zapytałam zdezorientowana.
- Przeczytaj!- rozkazała. - Napisałam to kilka lat temu, ale wydarzenia są trochę wcześniejsze.- próbowała się uśmiechnąć, ale jej to nie wyszło.

" Siedziałam bezczynnie na łózku, przewracjąc kolejne strony książki. Nie mogłam zasnąć, więc na zabicie czasu zaczęłam rysować, gdy ktoś zapukał do drzwi. Ujrzałam w nim mężczyne ubranego w białą koszulkę nocną i bokserki.
- Cześć tato. - pośłałam mu szczery uśmiech i gestem ręki poprosiłam, żeby usiadł.
- Coś się stało ?- zapytałam po chwili milczenia.
- Wiesz Chanel, jesteś bardzo ładną dziewczynką.- zaczął się do mnie zbliżać. Dotknął opuszkiem palców mojego policzka i starł, spływającą łzę. 
- Tatku..- nic mi nie odpowiedział. Złapał moją małą twarzyczkę w dłonie i musnął moje usta, pogłębiając z każdą chwilą pocałunki. Gdy zaczął zdejmować moją bluzeczkę cicho zapytałam:
- Tatku, ale po co ? Przecież dopiero się ubrałam.
- Tak się robi skarbie.- odpowiedział po chwili.
Złapał moje malutkie jeszcze piersi w swoje duże dłonie i zaczął się nimi bawić, lekko przygryzając sutki.
- Ała.- pisnęłam, moje ciało sparaliżował strach.
Zaczął zdejmować mojw majteczki i rozsunął moje nogi na boki.
- Tato boje się.
- Cichutko słoneczko, nie będzie aż tak bolało.
Włożył swoje duże dłonie do środka mnie i zaczął zjeżdżać w górę i w dół,a mi dał do dłoni swojego penisa. 
- Chan nie bój się. Włóż go do buzi.
Kategorycznie zaprzeczyłam, ale włożył mi go siłą.Zaczęło mi się robić niedobrze i wyplułam męskość. 
- Teraz przygotuj się na najlepsze.
Powoli zaczął wchodzić we mnie, powodując ciargi przechodzące po moim ciele. Jego ruchy były coraz szybsze.
Piszczałam, ale on zatkał mi buzię swoją dłonią. Po chwili opadł na łóżko.
- Byłaś dzielna.- ucałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju, gasząc za sobą lampkę.
Od tamtego dnia przychodził regularnie. Z wiekiem wiedziałam, że to jest złe, ale bałam się komukolwiek to powiedzieć. Gdy zorientował się, że nie będzie już tak łatwo, przywiązywał mnie sznurem do łóżka. Codziennie tłumaczyłam się mamie z blizn na moich rękach, a on jak gdyby nigdy nic śmiał się.
Jednego dnia przyszedł w o wiele lepszym nastroju. 
Gdy tylko usłyszałam huk drzwi, w duszy modliłam się żeby to była mama, ale to był on, ale nie sam z kolegą. Otworzyli na ościerz drwi do pokoju i zbliżyli się w moją stronę.
- Niezłą masz córę.
Ojciec mnie związał, a koleś złapał mnie za pośladki i zaczął bawić się moimi piersiami, a ojciec zajął się dolną partią. W moich oczach pojawiły się kolejne łzy.
Usłyszałam czyjeś kroki. W drzwiach ujrzałam moją rodzicielkę. Zakupy rzuciła w kąt i podbiegła do mnie, powodując że mężczyźni odsunęli się w dwa kąty.
- Wynoś się!- krzyknęła w steonę mojego ojca, tuląc mnie do siebie. 
Ojciec i tamten drugi momentalnie wyszli z pokoju.
- Mamo......on....
- Ciiiii. Ja wiem. Obiecuję ci, że to był pierwszy i ostatni raz. Więcej cię nie dotknie, nie pozwolę cię szkrzywdzić Chan."
_________________________________________________________________________
Trochę krótki, ale dodany po jednym dniu.
Mam nadzieję, ze chociaż trochę wam się podoba. 
Dziękuję tym dwóm osobom, które skomentowały poprzedni rozdział i to tylko i wyłącznie dzięki nim jest dzisiaj następny.
Jeszcze raz was bardzo przepraszam za tą pomyłkę.
Komentujcie i do następnego.
Ola xx

sobota, 20 września 2014

Rozdział 14

* Chanel *

'' Nigdy nie doznałam takiego uczucia. To nie takie proste jak może sie komuś wydawać. Bo jednak moja nie wiedza mniej bolała, od tak wielkiej prawdy, o której nie wiedziałam przez tyle długich lat. Śmierć mamy wzburzyło mną bardzo, ale uczucie, że jednak jest jeszcze ktoś komu zależy na moim losie jest pięknym uczuciem. Minęło już przynajmniej ze dwie godziny drogi, a moje myśli wciąż krążął w okól niego. Mojego brata.- pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem, zwracając tym samym uwagę Zayna.
- Chanel.. pamietasz jeszcze o naszej zasadzie ?- moje tęczówki spotkały się z jego tęczówkami, które przybrały już teraz jaśniejszej barwy. - Sama pakujesz się w kłopoty i to jest twoja wada. Jeśli cię to może ucieszy twój brat ma na imię Niall.- powiedział i skupił się na drodze przed sobą.
Niall. Ładne imię.- pomyślałam i spojrzałam w stronę przyjaciółki, która znalazła już swój punkt zainteresowania. Louis. Na samą myśl o nich zrobiło mi się wesoło.
Zayn pogłośnił muzykę, a ja zaczęłam sobie cicho nucić z nudów. Muszę przyznać. Na chwilę się zapomniałam i odleciałam zupełnie do innego świata, do chwili, gdy Cassie mnie nie przywróciła z powrotem na ziemię.
W tym samym momencie zatrzymaliśmy się przed małym domkiem na odludziu. Wyglądał bardzo przyjaźnie i skromnie jednocześnie. Podobało mi się tu. Podąrzyłam tuż za Cassie i obie zostałyśmy skierowane w stronę drzwi.
- Zaraz wracam dziewczynki. Bądźcie grzeczna.- szepnął w naszą stronę, ale zaraz się poprawił.
- Co ja mówię. Przecież wiem, że będziecie.- posłał nam zadziorny uśmiech, a Louis zaprowadził nasz do środka.
- Są dwa pokoje.- zaczął Louis i spoglądał to na mnie to na Cassie. - Twój Cassie jest tam.- powiedział, a my obie spojrzałyśmy na siebie i podążyłyśmy ciurkiem w stronę pokoju, ale Louis mnie zatrzymał. - Zaczekaj Chanel.
Posłałam mu pytający wyraz twarzy. - Twój pokój jest po drugiej stronie z..- podrapał się po głowie. - Z Zaynem.- mój oddech przyspieszył, a mi robiło się coraz bardziej słabo. Nie mogłam z nim być w jednym pokoju. Nie z nim. To potwór.- z moich oczu wyleciało kilka pojednyczych łez.
- Cassie idź już do siebie.- ponaglił ją, a gdy zobaczył, że już sobie poszła, podszedł do mnie i mnie mocno przytulił do swojego torsu.
- Przepraszam mała. Już teraz będzie coraz lepiej. Obiecuję.- ucałował mnie w czoło i swobodnie wypuścił z uścisku.
- Całe moje życie, to jedna wielka ściema.- powiedziałam i zamknęłam się w swoich czterech ścianach. Usiadłam w koncie i bez przerwy płakałam. Byłam już tym wszytkim wykończona.- gdy tylko usłyszałam kroki, w pośpiechu próbowałam pozbyć się chociaż z część uronionych przed chwilą łez.
Gdy w drzwiach ujrzałam Zayna, odkręciłam głowę i wlepiłam swój wzrok w ścianę.
- Nie jest chyba aż tak źle ?- zapytał żartobliwym tonem, ale nic mu nie odpowiedziałam, a on zbliżał się wolnym krokiem w moją stronę. - Prawda jest taka, że wszystko co robisz, obraca się przeciwko tobie.
- Prawda jest taka, że ja nic nie robię. Nic co nie powinnam. To życie robi mi na przekór. - powiedziałam i podniosłam się na równe nogi. - Na co czekasz. Uderz mnie.- powiedziałam, jednak ten nic nie zrobił, a usiadł na łóźku, a ja zrobiłam to samo.
- Mów. Chętnie posłucham.-wlepił swój wzrok w moje oczy.
- Nie wiesz co się działo przez całe życie. Nie wiesz ile cierpiałam, ale prawdą jest to, że nie potrafiłam nic zrobić.
- Opowiesz mi co się działo ?
- Nie mogę, Zayn. Nie potrafię.- powiedziałam i spuściłam głowę.
- Jak będziesz gotowa, to śmiało.- powiedział i ruszył w stronę drzwi. - Potrzebujesz coś ?
- Potrzebuję, ale nie będziesz mi wstanie tego dać.- powiedziałam i rozłożyłam się wygodnie na łóżku.
Cały czas myślałam i nie mogłam przestać.

*Cassie*

Usiadłam wygodnie na łóżku i rozmyślałam nad dzisiejszym dniem, dopóki do pokoju nie wszedł Louis, usiadł na przeciwko mnie i uważnie mi sie przyglądał.
- Co z Chanel ?- zapytałam wprost, a on cicho westchnął.
- Boję się, że sobie nie poradzi.- powiedział i zamilkliśmy na dłuższą chwilę.
- Czemu się na mnie patrzysz ?- zapytałam, przerywając niezręczną chwilę ciszy.
Ten lekko speszony lekko się zaczerwienił.
- To ty się patrzysz Cassandro.
- Cassandro ?- podniosłam lewą brew.
- Przepraszam. Księżniczko..- walnęłam go pięścią w ramię.
- To co robimy ?- zapytałam rozbawiona całą sytuacją.
- A co chcesz robić ?
- Może coś porysujemy, co ty na to misiu ?
- Nie przesadzasz młoda ?- zapytał oburzony.
- Nazwałeś mnie księżniczką!
- Ja mogę ty nie!- krzyknął i przygotował kartki. - Ustalmy zasady.
- Jak ja narysuje lepiej przebiegniesz się po dworze w samej bieliźnie.- powiedział i chwilę się zastanowiłam.
- No dobra, ale jeżeli to ja wygram to mnie pocałujesz w usta.- dobpiero teraz do mnie dotarło co właśnie powiedziałam, ale ten mi tylko przytaknął. Chwała Bogu.- pomyślałam.
- Cassie gotowa!- zapytał po godzinie rysowania. Przytaknęłam mu i oboje pokazaliśmy swoje prace.
Jego przedstawiała mikrofon, który pozostawiał mi dużo do myślenia, za to moja praca przedstawiała wieżę Eiffla.
- O co chodzi z tym mikrofonem?- zapytałam, a ten posłał mi promienny uśmiech.
- To jest coś co lubię robić.
- Lubisz śpiewać ?- przygryzłam dolną wargę, a ten przytaknął. - Zaśpiewaj coś.- prosiłam go. Nawet mina szczeniaczka nie zadziałała.
- Nie dzisiaj Cassie.
Zgodziłam się na taki układ.- A Twoja ?
- To jest miejsce, które zawsze chciałam odwiedzić, ale nigdy nie miałam jakoś okazji.
- Rozumiem.- powiedział i zaraz dokończył.- Więc kto wygrywa?- zapytał unosząc lewą brew.
Chwilę dał mi na zastanowienie i w końcu niechętnie powiedziałam.
- Powiedzmy, że jest remis.- ten widocznie się ucieszył, bo zaczął skakać z radośći, dopóki w drzwiach nie pojawił się Zayn, a za nim Chanel.
- Co jest ?- zapytał Louis, a Chanel usiadła obok nas.
- Jest sprawa. - zaczął. - Twój ojciec w każdej chwili może nas znaleźć, a nas jest za mało, na jego gang.
Od jutra zaczynacie trening.
___________________________________________________________________________
Hej, jak tam u was ? Macie już jakieś oceny ?
Ciężka ta szkoła. Tyle nauki :(
Bardzo wam dziękuję za ponad 7 tys. wejść i za 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem.
Jesteście kochani.
Już nie przedłużam.
Piszcie swoje opinie na temat rozdziału w komentarzach.
Życzcie powodzenia Cassie i Louisowi. Chodź chyba Louis ma lżej :P.
A i jeszcze rysunek Cassie --- > Wieża Eiffla
Rysunek Louisa --------- > Mikrofon 




czwartek, 11 września 2014

Rozdział 13

* Chanel *

Zanim się obejrzałam chłopaki zniknęli na werandą, a mój wzrok utkwił na Cassie, która była bardzo słaba. W ostatnim momencie udało mi się ją złapać, przed upadkiem.
- Wszystko będzie dobrze.- głaskałam ją po głowie, dodając jej otuchy.
- Zrobiłaś to dla mnie, prawda ?- zapytała, co chwila krzywiąc się z bólu. Obejrzałam jej wszytskie rany, a potem kontynuowałam.
- Nie chciałam, żebyś ty też kogoś straciła.- powiedziałam, przypominając sobie roześmianą mamę. - Tęsknię za nią. Tęsknię za każdą chwilą z nią spędzoną. Jak codziennie razem wymyślałyśmy niestworzone potrawy, jak chodziłyśmy na zakupy.
- Już dobrze.- przerwała mi i złapała za moją dłoń. - Wiem, że chciałaś dobrze i nie winie cię za nic. Musimy się z tym wszytskim oswoić. Żyć dalej, nawet jeśli więcej ich nie ujrzę to muszę się z tym jakoś pogodzić, ale oni też powinni.- mówiła, to z takim spokojem w głosie. Widać, że jest silna, w przeciwieństwie do mnie.
Wstałam na równe nogi i pomogłam w tej czynności Cassie, przenosząc ją powoli na kanapę.
- Chanel przyniosłabyś mi wody ?- zapytała dziewczyna, wymuszając uśmiech.
Kiwnęłam jej głową i udałam się do kuchni, przeszukując wszytskie szafki w poszukiwani szafek. Przy otwierani jednej za nich, moje usta szeroko się otworzyły, a moim oczom ukazała się przeróżna broń. W pośpiechu złapałam za jeden przyrząd i schowałam pod bluzkę i w szybkim tempie zamknęłam szafkę.
- Co robisz ?- poczułam czyjś oddech na szyi. Zayn. Obrócił mnie wokół własnej osi i utkwił wzrok na moich rękach, które trzymałam na szafce z bronią.
- Szukałam szklanek.- odparłam i odeszłam na bok, dając mu swobodnie przejść.
Chłopak otworzył dolną szafkę i podał mi kubek.
- Wszystko co robisz, masz uzgadniać ze mną, jasne ?- warknął i ścisnął moje ramię. - Odpowiedz mi idiotko.- krzyknął.
- T-tak.- odpowiedziałam krótko i poszłam zanieść
wodę przyjaciółce.
- Wszystko okey ?- zapytała, gdy zajęłam miejsce obok.
- Nic już nie jest okey Cassie. Boję się.-z moich oczu wyleciało kilka pojedynczych łez.
- Poradzimy sobie.- objęła mnie ramieniem i przytuliła do siebie. - Los tak dla nas wybrał i musimy przez to przejść.- powiedziała i natychmiast wstała z miejsca na widok Louisa.
- Idziemy!- krzyknął w naszą stronę.
Wstałam w szybkim tempie, stając na równe nogi i powędrowałam zaraz z Cassie. Gdy przechodziłam obok Louisa, ten złapał mnie za ramię i zaciągnął na korytarz. Cała się trzęsłam, ze strachu, ale ten mnie przytulił, a zaraz potem złapał moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Obiecałem cię chronić.- zaczął i cicho westchnął. - Nie pozwolę cię nikomo więcej skrzywdzić, ale... Uważaj Chanel. Mogę cię uchornić przed wszytskim, ale nie przed Zaynem.- uśmiechnął się krzywo, a mi zaczęły się przypominać wspomnienia z dzieciństwa. - Przepraszam, że wciągnęłem cię w to wszystko.- ucałował mnie w czoło i zaraz zniknął za drzwiami.
Pamiętam jak jako mała dziewczynka biegałam po parku. Zrywałam kwiatki. Wchodziłam na drzewa. I pamiętam jego.
- Złap mnie.- krzyczałam każdego dnia i biegałam wokół drzew.
- Mam cię księżniczko.- tulił mnie do siebie i bawił moimi włosami.
- Kocham cię braciszku.
- Ja ciebie bardziej.-  droczyliśmy sie tak każdego dnia, a potem zniknął.
A może to ja zniknęłam. Moje wspomnienia się nagle urwały i zapomniałam o nim.
Cicho westchnęłam i powędrowałam w stronę samochodu, w którym już tylko na mnie czekano.
Zajęłam miejsce obok Cassie i wsłuchałam się w rytm spadających kropli deszczu, a potem odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*******************************************************************************
- Chanel.- poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. - Obudź się.- poznałam głos Cassie.
- Już jesteśmy ?- zapytałam i rozejrzałam się dookoła, ale ta pokiwała przeciwnie głową.
- Jesteśmy na stacji benzynowej, chcesz coś ?- zapytała, a ja zauważyłam wracających Zayna i Louisa.
- Chyba nie.- odpowiedziałam i usłyszałam trzask drzwiami. Oboje spojrzeli na mnie, ale zaraz odwrócili wzrok i pojechali dalej prostą drogą.
- Gdzie jedziemy ?- zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi przez dłuższy czas.
W końcu Zayn się odezwał.
- Wprowadźmy nową zasadę. Jeżeli, któraś z was odezwie się bez mojej zgody, będzie miała karę. Co wy na to ?- uśmiechnął się szyderczo w naszą stronę.
Obie wymieniłyśmy spojrzenia i zamilkłyśmy.
- Widzę, że się rozumiemy.- odwróćił od nas wzrok i skupił się na kierownicy.
Cały czas myślałam o tym telefonie. Tylko dlaczego się rozłączył ?- zastanawiała mnie ta jedna myśl.
- Za dużo myślisz Chanel.- powiedział Zayn, a ja siadłam prosto i wpatrywałam się w przyrodę za oknem i nagle usłyszałam telefon.
Zayn spojrzał w moim kierunku i zrobił poważną minę.
- Kto to Chanel ?- zapytał i za chwilę dokończył. - Oj przepraszam, mozesz mówić.
- Nieznany numer.- przełknęłam głośno ślinę.
- Miałaś kurwa wyłączyć ten telefon!- warknął. - Nie słuchasz mnie, myślę, że będziesz musiała ponieść jakieś konsekwencje, ale teraz odbierz.
Przesunęłam słuchawkę w bok i czekałam aż ktoś się odezwie.
- Witaj córeczko.- usłyszałam głos Simona. - Widzę, że nie za bardzo rozmowna jesteś, więc może ja trochę poopowiadam. Wiesz, albo nie. Miałaś brata wiesz, ale moja rodzina mi go odebrała lata temu. Ma na imię Niall. Niall przedstaw się.- zwrócił się do kogoś.- Chanel nie słuchaj jego!- krzyknął głos w tle, ale zaraz ucichł. - Czeka na twoją pomoc. Niech Zayn mi cię zwróci i tak ze mną nie wygracie. - Zayn przecież mógłbyś dołączyć do rodziny, a ty Chanel wiesz jak nam było razem dobrze. Nie pamiętasz jak fajnie czas spędzaliśmy.- z moich oczu wyleciało kilka pojedynczych łez i wszytskie wspomnienia nagle wróciły.
- Niall ma już mało czasu, a zegar mówi tik tak tik tak. Zastanów się, czy chcesz uratować brata czy może chcesz skazać go na pewną śmierć.
Simon rozłączył się, a we mnie gotowała się złość. On musi zniknąć raz na zawsze.
____________________________________________________________________________
Hej.
Wow jak wam się podoba rozdział ?
Mi tak...
W końcu coś się rozkręca.
Nie będę się rozpisywać, więc do następnego.
Ola xx

sobota, 6 września 2014

Nominacja dla Danger'a x2

Najpierw mała informacja. - Niżej znajduje się nowy rozdział 12. Zapraszam do czytania i komentowania.

Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez dwa blogi http://moje-nowe-zycie-w-samotnosci.blogspot.com oraz http://docen-to-co-masz-poki-masz-1d.blogspot.com/, za co bardzo dziękuję.

Pytania od .http://docen-to-co-masz-poki-masz-1d.blogspot.com/
1. Skąd jesteś ?
Z woj. mazowieckiego.
2. Masz tt ?
Mam, ale nie pamietam :P
3. Ulubiona potrawa ?
Gulasz z kaszą gryczaną mniaaaamm <3
4. Ile masz lat ?
15
5. Do której klasy teraz idziesz ?
3 gimnazjum
6. Ulubiony smak lodów ?
Bakaliowy, waniliowy i śmietankowy, a i kokosowy mmmmmm <3<3<3

Pytania od http://moje-nowe-zycie-w-samotnosci.blogspot.com
1. Ile masz lat ?
15
2. Jakie jest twoje marzenie ?
----------------------------
3. Do jakich fandomów należysz ?
Directioners i TVDfamily
4. Jkie jest twoje hobby ?
Lubię oglądać filmy, słuchać muzyki i czasami poczytać książki :)
5. Z kąt pomysł na bloga ?
Wszystko sama wymyślam, czasmi z filmów, czasmi z innych blogów.
Połączenie różnych rzeczy.
6. Ulubiony kolor ?
Nie mam ulubionego.
7. Ulubiony aktor/aktorka ?
Dużo tego.
8. Jaki masz kolor włosów ?
Kurde... chyba pod blond jakoś podchodzi.
9. Oglądasz seriele ?
Taggg <3
10. Ulubiony przedmiot w szkole ?
Chyba chemia.
11. Film jaki ostatnio obejrzałaś ?
Igrzyska Śmierci (kawałek, w TV leciało)

Nominuję:
http://this-is-story-of-one-direction.blogspot.com/
http://love-is-stronger-than-death.blogspot.com/
http://unfair-fanfiction.blogspot.com/
http://onemoments-twoworlds-zayn-fanfiction.blogspot.com/
http://odniejnieuciekniesz.blogspot.com/
http://jasna-strona-ciemnosci.blogspot.com/
http://dark-facee.blogspot.com/
http://t-a-w-t-o-s-fanfiction-zayn-malik.blogspot.com/

Pytania do nominowanych:
1. Ile masz lat ?
2. Jak masz na imię ?
3. Ile już prowadzisz bloga ?
4. Co cie inspiruje do pisania bloga ?
5. Twoje hobby ?
6. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
7. Jakiego gatunku muzyki słuchasz ?

Gratuluję nominowanym, a dalej będę nominować na Uncanny :)


Rozdział 12

* Chanel *

- Najedzona ?- zapytał Zayn, po opuszczeniu lokalu. Posłałam mu przelotne spojrzenie, a potem utknęłam wzrokiem w ziemi.
- Dlaczego to miejsce Zayn ?- zapytałam, zmieniając temat.
Podąrzyliśmy równym krokiem do samochodu, a Zayn spojrzał w moim kierunku.
- Kiedyś cała nasza rodzina spotykała się tu prawie codziennie. To było odcięcie od życia. Nigdy nie było nam łatwo, a zwłaszcza rodzicom.
- Opowiesz mi ?- wydukałam, czekając na jego reakcję.
Spuścił głowę, a następnie kontynuował, co chwila spoglądając na mnie.
- Hana nie była moją jedyną siostrą Chanel. Miałem jeszcze jedną siostrę. Gdy miałem 5 lat, wszyscy wyjechaliśmy na wakacje nad morze. Było cudownie. Valerie miała wtedy roczek. Była oczkiem w głowie rodziców, a ja ją po prostu uwielbiałem. Ostatniego dnia pobytu na wakacjach, Valerie zniknęła bez śladu. Nigdy jej nie odnaleźliśmy, a to miejsce było dla nas otuchą. Wszyscy tu traktowali nas jak rodzina. Pomogli nam, gdy tego bardzo potrzebowaliśmy.- powiedział i wsiadł do auta, a ja zrobiłam to tuż po nim.
- Czy ona żyje ?- zapytałam, ale żałowałam tego pytania. Czułam, że nie było na miejscu.
- Sam chciałbym to wiedzieć.- warknął i odpalił samochód, ruszając prosto przed siebie. - Jak chcesz to się prześpij. Czeka nas nie krótka droga powrotna.- wymusił na sobie uśmiech, a ja odpłynęłam zaraz potem do krainy Morfeusza.
******************************************************************************
* Zayn *

Cały czas wspominałem dzisiejszy dzień. Dzięki niej, czuje że mam się do kogo odezwać. Wiem, że mogę z nią porozmawiać, wiem też że mi pomoże, jeżeli tylko będę tego potrzebował.
Tylko, że teraz jest jeszcze coś.
Dopiero teraz zrozumiałem jak jest.
Że zrobiłem jej tyle złego.
I przez całą drogę ta myśl nie dawała mi spokoju. Zaczynałem się zmieniać. Przy niej jestem inny. Jestem taki jak kiedyś. To jest ten Zayn, którego wszyscy lubili, ale jednak potrzebuję czasu, bo to nie jest takie proste wrócić do tego co było.
Dojechałem przed swój dom i zaparkowałem w garażu.  Spojrzałem w stronę Chanel. Spała tak słodko. Uśmiechnąłem się pod nosem i ująłem jej drobną twarz i pocałowałem ją delikatnie w czoło.
- Przepraszam za wszystko Chanel.- wyszeptałem do jej ucha i wziąłem ją na ręce, podąrzając w stronę drzwi wejściowych, w kórych już stał Louis. Spojrzał na mnie złowieszczym wzrokiem.
- Musimy pogadać Zayn.- ominąłem go i zaniosłem brunetkę na kanapę, starając się jej nie obudzić.
Usiadłem na przeciwko niej, gdzie zaraz znalazł się Louis.
- Nie obudź jej!- warknął w jego stronę. Ten pokręcił głową i spojrzał w moim kierunku.
- Mamy problem Zayn.- zaczął, a zaraz potem w salonie zjawiła się Cassie.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego Cassie wygląda jak sto kilo nieszczęścia ?- zapytałem zdezorientowany i spojrzałem na Chanel, czy się obudziła, po czym skierowałem wzork z powrotem na Louisa.
- O tym właśnie mówię. Wydała nas. Simon nas już prawdopodobnie namierzył, a jak nie, to pewnie to zrobi w niedługim czasie.
- Kurwa.- krzyknąłem i podbiegłem do blodynki, waląc ją zaciśniętą pięścią w twarz. Chciałem to powtórzyć, ale usłyszałem Chanel.
- Zostaw ją Zayn.- wyszeptała, patrząc błagalnym wzrokiem w stronę przyjaciółki.
- Nie wtrącaj się, bo skończysz tak samo.- warknąłem.
- To ja zadzwoniłam.- spuściła głowę w dół i czekała na mój ruch.
- Możesz kurwa powtórzyć ?- krzyknęłem i złapałem ją za włosy. - Powtórz.- z jej oczu zaczęły wylatywać krople łez.
- Jaa- ja zadzwoniłam do znajomego.- puściłem ją i walnąłem pięścią w stół.
- Wyłączać wszyscy komórki. Pakujcie się zaraz wyjeżdżamy.
_________________________________________________________
Hej witam was z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, ze się podoba.
Trochę późno wiem, ale całymi dniami chodzę zmęczona, bo cały czas mam rano lekcje.
Będę dodawać pewnie tylko w weekendy. Bardzo przepraszam, ale inaczej chyba nie dam rady.
Dziękuję za poprzednie komentarze i ponad 6 tyś. wejść. Jesteście kochani i do następnego.
Ola xx