poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 6

Chanel POV's

Moje myśli ogarnęło jedno zasadnicze pytanie. "Czy to prawda co przed chwilą usłyszałam od porywacza ?". Przecież on może to robić specjalnie, żeby mnie wkurzyć. Żebym jeszcze bardziej cierpiała. Ale z drugiej strony... Po co miałby kłamać ? Przecież od tak mu by to nie przyszło na myśl. Coraz bardziej to wszystko jest skomplikowane. Moje rozmyślenie przerwał głośny łomot. Zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. Schody są drewniane i tylko gdy na nie staniesz wydają dosyć śmieszne dźwięki. Widać, że ten dom ma już swoje lata i przydałoby się go odremontować. Ale następne pytanie "Czy to w ogóle jego dom ?''. Przecież on ma inne sposoby na zdobycie takich rzeczy. Kto wie, czy kiedyś nie mieszkała tu jakaś bogata staruszka, która w niezbyt odpowiednim momencie znajdowała się w tym domku.
Po przebyciu niezbyt przyjemnej drogi, nieznajomy pojawił się w drzwiach piwnicy. Wymierzył pistolet we mnie i zmierzył w moją stronę.
- Jak masz na imię ?- zapytał z nutką ciekawości. Byłam cała roztrzęsiona. Nie zawsze zdarza się, że ktoś przychodzi do ciebie i chce cię zabić.

- Hej mała spokojnie.- podał mi rękę i pomógł wstać.
- Po co ci pistolet ?- zapytałam, na co on się cicho zaśmiał.
- Mówił, że będziesz stawiała opór, ale wydajesz się być posłuszna.
Po krótkiej chwili ciszy, znowu zapytałam.
- Po co cię tu przysłał ?
- Zaraz się wszystkiego dowiecie.- schował pistolet do kieszonki, złapał mnie za ramię i pociągnął za ramię. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale chłopak w odpowiednim momencie mnie złapał. - Wszystko okey ?- zapytał z troską w głosie.
- Ta-tak. Po prostu muszę się czegoś napić.- wydobyłam z siebie sztuczny uśmiech, a tak na prawdę wszystko we mnie buzowało. - Wskakuj.- chłopak powiedział, widząc moją bladą twarz. Nie stawiałam oporu. Po prostu to było jedyne rozwiązanie.
I znowu te skrzypiące schody. Tyle, że tym razem nie dawały mi spokoju, a wręcz zakłócały mój wewnętrzny spokój.
Gdy w końcu dotarliśmy na górę, zostałam oślepiona przez tysiące świateł dookoła. Dom był przepiękny. Był urządzony nowocześnie w przeciwieństwie do mojego.
- Podoba ci się ?
Posłusznie pokiwałam mu, a on skierował nas w stronę jakiegoś pomieszczenia, którym okazała się kuchnia. Usadowił mnie na blacie, a sam zaczął grzebać w jakiejś szafce.
- Masz.- podał mi termometr.
- To nie jest konieczne.- odsunęłam przedmiot.
Podszedł do mnie i dotknął dłonią mojego czoła.
- Zmierz temperaturę, a ja zaparzę ci zioła.- powiedział poważnym tonem.
- Skąd mam pewność, że nie chcecie mnie otruć ?- zapytałam.
- Jakbym chciał cie otruć, bądź zabić już dawno bym to zrobił.- odpowiedział, wytrącony z równowagi.
- Przepraszam. Po prostu boję się już komukolwiek zaufać. Jestem Chanel.
- Louis.- uścisnął moją dłoń. Chłód przeszył moje ciało. 
Widząc moją reakcję, ściągnął bluzę i założył na moje ramiona.
- Jesteś inny niż Zayn. Dlaczego ?- wydukałam.
Chciał mi odpowiedzieć, ale do domu przyszedł Zayn.
___________________________________________________________
I jest kolejny rozdział. Troszkę szybciej niż ostatnio. Komentujcie!
Podoba wam się nowy szablon ?




3 komentarze:

  1. szablon bomba tak jak rozdział. <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) Szyko next :*
    Zapraszam do mnie, jest juz prolog ;)
    http://w-wyscigu-po-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog! Kiedy next???
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń