Moje myśli ogarnęło jedno zasadnicze pytanie. "Czy to prawda co przed chwilą usłyszałam od porywacza ?". Przecież on może to robić specjalnie, żeby mnie wkurzyć. Żebym jeszcze bardziej cierpiała. Ale z drugiej strony... Po co miałby kłamać ? Przecież od tak mu by to nie przyszło na myśl. Coraz bardziej to wszystko jest skomplikowane. Moje rozmyślenie przerwał głośny łomot. Zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. Schody są drewniane i tylko gdy na nie staniesz wydają dosyć śmieszne dźwięki. Widać, że ten dom ma już swoje lata i przydałoby się go odremontować. Ale następne pytanie "Czy to w ogóle jego dom ?''. Przecież on ma inne sposoby na zdobycie takich rzeczy. Kto wie, czy kiedyś nie mieszkała tu jakaś bogata staruszka, która w niezbyt odpowiednim momencie znajdowała się w tym domku.
Po przebyciu niezbyt przyjemnej drogi, nieznajomy pojawił się w drzwiach piwnicy. Wymierzył pistolet we mnie i zmierzył w moją stronę.
- Jak masz na imię ?- zapytał z nutką ciekawości. Byłam cała roztrzęsiona. Nie zawsze zdarza się, że ktoś przychodzi do ciebie i chce cię zabić.
- Hej mała spokojnie.- podał mi rękę i pomógł wstać.
- Po co ci pistolet ?- zapytałam, na co on się cicho zaśmiał.
- Mówił, że będziesz stawiała opór, ale wydajesz się być posłuszna.
Po krótkiej chwili ciszy, znowu zapytałam.
- Po co cię tu przysłał ?
- Zaraz się wszystkiego dowiecie.- schował pistolet do kieszonki, złapał mnie za ramię i pociągnął za ramię. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale chłopak w odpowiednim momencie mnie złapał. - Wszystko okey ?- zapytał z troską w głosie.
- Ta-tak. Po prostu muszę się czegoś napić.- wydobyłam z siebie sztuczny uśmiech, a tak na prawdę wszystko we mnie buzowało. - Wskakuj.- chłopak powiedział, widząc moją bladą twarz. Nie stawiałam oporu. Po prostu to było jedyne rozwiązanie.
I znowu te skrzypiące schody. Tyle, że tym razem nie dawały mi spokoju, a wręcz zakłócały mój wewnętrzny spokój.
Gdy w końcu dotarliśmy na górę, zostałam oślepiona przez tysiące świateł dookoła. Dom był przepiękny. Był urządzony nowocześnie w przeciwieństwie do mojego.
- Podoba ci się ?
Posłusznie pokiwałam mu, a on skierował nas w stronę jakiegoś pomieszczenia, którym okazała się kuchnia. Usadowił mnie na blacie, a sam zaczął grzebać w jakiejś szafce.
- Masz.- podał mi termometr.
- To nie jest konieczne.- odsunęłam przedmiot.
Podszedł do mnie i dotknął dłonią mojego czoła.
- Zmierz temperaturę, a ja zaparzę ci zioła.- powiedział poważnym tonem.
- Skąd mam pewność, że nie chcecie mnie otruć ?- zapytałam.
- Jakbym chciał cie otruć, bądź zabić już dawno bym to zrobił.- odpowiedział, wytrącony z równowagi.
- Przepraszam. Po prostu boję się już komukolwiek zaufać. Jestem Chanel.
- Louis.- uścisnął moją dłoń. Chłód przeszył moje ciało.
Widząc moją reakcję, ściągnął bluzę i założył na moje ramiona.
- Jesteś inny niż Zayn. Dlaczego ?- wydukałam.
Chciał mi odpowiedzieć, ale do domu przyszedł Zayn.
___________________________________________________________
I jest kolejny rozdział. Troszkę szybciej niż ostatnio. Komentujcie!
Podoba wam się nowy szablon ?
szablon bomba tak jak rozdział. <33
OdpowiedzUsuńSuper ;) Szyko next :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, jest juz prolog ;)
http://w-wyscigu-po-milosc.blogspot.com/
Super blog! Kiedy next???
OdpowiedzUsuń~Aga