wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 4

Chanel POV's

a few days later...........


"Te dni były coraz większym koszmarem. Budziłam się przez codzienne stukanie w ścianę. Codziennie musiałam wysłuchiwać obelg na mój mogłam Przychodzili codziennie.., raz mnie dotyka raz bili.. Z każdym dniem, było gorzej. Z czasem przestałam wierzyć.. Opuściły mnie nadzieje, że może być lepiej.. Moje ciało żyło, ale moja dusza już dawno umarłą. Wszystko co było uciekło, niczym gwiazda na niebie. Wszystkie lata cierpienia, zastąpiły następne. Porozrzucane butelki, walające się gumki, narkotyki. Wszystko górowało nade mną.. Pochłonęło mnie i nie dało możliwości ucieczki."
Obudziły mnie ciche szmery, dochodzące z góry. Niechętnie otworzyłam spuchnięte od płaczu powieki i rozejrzałam się po dobrze mi już znanym miejscu. Momentalnie usiadłam na twardej po wierzchni podłogi, z ciekawości przysłuchując się czyjejś rozmowie, dochodzącej z góry.

Cassie POV's

To wszystko trwało jak wieczność. Dokładnie 2 tygodnie 5 dni siedem godzin 16 minut i 32 sekundy. Byłam tu sama, porzucona i porwana. Wszystko tuta było sekretem, za wszelką cenę próbowali ją zachować dla siebie. Nigdy jeszcze nie przyszło mi się zapoznać z tajemniczym brunetem, mimo kilku wad, nie wyglądał na typowego porywacza. Zawsze był miły.. Czasami za moimi namowami posiedział ze mną. Nieważne że nie wymówiliśmy żadnego słowa, ważne że tu był...
Dzisiaj przyszedł wcześniej niż zwykle. Na twarzy kleiło mu się niezadowoleni. Otworzył na oścież drzwi, z których momentalnie odleciały prochy kurzu.... Jestem alergiczką i nie po wstrzymywałam się od kichania. Chłopak cicho chrząknął, na co się opamiętałam i jak w dzieło sztuki przypatrywałam się jego doskonałym proporcjom.
- Idziemy mała..- powiedział ze smutkiem w głosie i pomógł mi wstać.
- Wracam do domu ?
- Niekoniecznie. Widzisz pojawiłaś się w złym momencie o nieodpowiedniej porze. Gdyby nie to pewnie byłabyś teraz w domu  rodziną...
- Gdzie pojadę ?
- Wynajęliśmy ci domek nad jeziorem poza miastem, ale.. Jest jedno ale. Masz zakaz jakiegokolwiek kontaktu z rodziną, przyjaciółmi, a nawet znajomymi...
W kącikach oczu zebrały mi się słone łzy.
- Nie mogę się przy najmniej z nimi pożegnać ?
- Niestety....nie mogę....- wytarł łzy z mojego policzka...
- Będzie dobrze..... obiecuję...- po tych słowach, przez następne kilka minut nastała cisza.
- Już dobrze ?- zapytał z troską w głosie, na co od powiedziałam mu głuchym 'tak'.
- Na prawo jest łazienka, jakbyś chciała wsiąść prysznic. Zostawiłem tam ubrania na zmianę. Jak skończysz to krzyknij to zaprowadzę cię do kuchni. Za dwie godziny wyjeżdżasz... Wszystko wiesz ?
- Chyba tak..
- Ruchy.... mała- cicho się zaśmiał, a ja wybiegłam z ciemnego pomieszczenia z niewielkim uśmiechem na twarzy...
W drodze coś mi zaświtało.. Zawróciłam.
- Coś pomyl.....- nie dałam ku dokończyć.
- Co z Chanel ?
- Posłuchaj...
- Odpowiedz!
- Nie mów do mnie takim tonem..- złapał mnie za włosy i przyciągnął do ściany.. - Ja tu zadaje pytania!
Był chyba trochę wkurzony..
- Zrozumiałaś ?
- Tak..
- Zrób co ci kazałem i czekam na dole!
Podreptałam do łazienki...Chłopak dwie twarze. Nieźle.

Chanel POV's
Z moich rozmyśleń wyrwało mnie ciche skrzypienie schodów. Albo mam coś nie tak ze słuchem, albo słyszałam Cassie. Nie stąd ale przez jakiś podsłuch. Musiałam wyjść stad. Nie mogłam. To przeze mnie Cassie tu jest. A ja tu jestem. Czekam w niepewności.. Tak na serio to nie rozumiem tej sytuacji. Nie znam chłopaka, a on staje się moim wrogiem. Nadchodzi mnie i porywa. Usłyszałam zgrzyt klamki. Przyszedł tu znowu. Po co ? Żeby znowu to zrobić.
- Jesteś głodna ?- zapytał ku mojemu zdziwieniu.
Pokiwałam mu przecząco głową. W brzuchu mi burczało jak cholera, ale nie to było najważniejsze, ale chłopak niezbyt  był chyba zadowolony odpowiedzią. Jego emocje sięgały zenitu. Oczy miał przepełnione płomykami, ale próbował zachować spokój.

- Chce jednego...
Chłopak spojrzał w moją stronę.
- Dlaczego tu jestem ?
- Naprawdę chcesz wiedzieć ?- przyparł mnie do ściany.
- Chcę.
- Bo twój jebany tatusiek zabił Hanę.
_______________________________________________
 Hej przepraszam, za tak długą przerwę.... niedługo zacznie się więcej dziać... Na razie komputer w na naprawie, wiec rozdziały mogą pojawić się najwcześniej za tydzień.. bo na tablecie  mogę się nie wyrobić Do następnego <3
Jak myślicie kto to Hana ?

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 3

Chanel POV's

Dzień w którym musisz wybrać między dobrem, a złem. Dzień, który wszystko zmienia. Ty musisz wybrać, ale nie wiesz jak.
Cassie zniknęła, a mnie całą ogarnęła panika. W pewnym stopniu czułam się za nią odpowiedzialna. To ja ją tu zabrałam i razem powinnyśmy opuścić to miejsce. Powinnam była się domyślić, że ON -się nie odczepi. Będzie mnie nękał, dopóki nie zrealizuje swoich planów. Ja tylko pragnęłam być zwykłą nastolatką. Uczącą się, chodzącą do kina. Na spotkania. Na zakupy. Czy do kina. Pragnęłam mieć chłopaka, chodzić z nim na randki. Darzyć go uczuciem, ale jest inaczej. Świat jest jednak inny. Knuje przeciwko nam, a my nie możemy nic zrobić. On już po prostu taki jest. Jesteśmy wobec niego bezradni.


Poczułam ciepłe dłonie na mojej talii, powodujące dreszcze na moim ciele. Czułam, że to koniec. Ma mnie. Ma Cassie. Bałam się, ale już nic nie mogłam zrobić. Już nic. Obróciłam się o 180 stopni. Stanęłam twarzą w twarz z tajemniczym chłopakiem. Jego tęczówki mnie hipnotyzowały, ale jednocześnie dawały ból. Jego dłonie dotknęły moich warg, uniemożliwiając wydanie jakiegokolwiek głosu.
- Nie opieraj się.- szepnął, odgarniając kosmyki moich ciemnych pasemek.
Zadrżałam lekko, a jego to bawiło. Czerpał satysfakcję z tego, że cierpię, że się boję. Jego twarz przybrała bardziej poważną mimikę. Pociągnął mnie w swoją stronę i przytrzymał w pasie.
- Słodkich snów królewno.- jego słowa rozbrzmiały w moim ciele.
Poczułam lekkie, nieprzyjemne ukłucie. Ciecz rozpływała się po moim drobnym ciele, które z chwilą opadło. On mu to uniemożliwiał. Moje powieki opadły, a oddech zwolnił. Odpłynęłamdo krainy ciemności.

Cassie POV's
Przez ten cały czas poszukiwałam Chanel. Nie potrzebnie na nią naskakiwałam. Trochę mi głupio, że ją tam samą zostawiłam. Nie odbiera moich telefonów. Nerwowo rozejrzałam się po pomieszczeniu. " Chan.. błagam cię, gdzie ty jesteś"- nagrałam się na sekretarkę.
- Wybierasz się gdzieś!- nieznajomy zapytał donośnym głosem z nutką arogancji. Spojrzałam w jego błękitne tęczówki, które mieniły się pod wpływem słońca, wychodzącego spod beżowych rolet. Szybkim krokiem próbowałam ominąć chłopaka.
- Jesteś taka naiwna.- zagrodził mi przejście i przyłożył pistolet do czubka głowy. Mój oddech przyspieszył, a nogi odmawiały posłuszeństwa.
- A teraz posłuchaj. Jeden ruch a odstrzelę ci ten pusty łeb. Zrozumiałaś ?
Przytaknęłam mu i wsiadłam do czarnej furgonetki przed jubilerem.
On przerażał mnie samym sobą. Wystarczy, że czułam jego oddech, a robiło mi się niedobrze. Nie wiedziałam co się dzieje.
Nie odzywałam się, bo wiedziałam że tego nie chce. Bałam się ?
W kilkanaście minut później zaparkował pod wielkim budynkiem. Był dosyć stary. Tynk z niego odpadał, a dach opłacałoby się już wymienić. Na samą myśl o tym wszystkim, obleciał mnie ogromny strach, a potem zdążyłam zalać juŻ zalać całe moje ciało.
- Chodź.- złapał mnie za nadgarstki i zaprowadził wprost do drzwi wejściowych. Chwilę rozejrzałam się po pomieszczeniu, chodź nie miałam zbyt wiele czasu. Chłopak związał mi ręce sznurkiem i zamknął w ciemnej piwnicy. Przez ten cały czas nic się do mnie nie odezwał. Cicho ziewnęłam. Wygląda na to, że spędzimy tu noc Cassie. Ułożyłam głowę na jaśku. Dobranoc CAssie. Słodkich snów i dobrych nerwów na gorsze jutro. Niedługo potem odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Chanel POV's

" Myślisz, że ode mnie uciekniesz ? Mogę cię dotykać ile chcę, a ty nie piśniesz ani słówka matce. Jasne ? Pociągnął mnie za kosmyk włosów. Bezradnie mu przytaknęłam."
Przebudziłam się cała zdyszana. Nie wiedziałam do końca co się dzieje. Nie mogłam przypomnieć sobie wcześniejszych wydarzeń. A jak już próbowałam, to czułam wielką dziurę w środku. Nic, a nic. Z pomocą rąk podniosłam się z zimnej podłogi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ciemne, dziurawe ściany,promienie słoneczne próbujące się przedostać przez granatowe rolety, brudna podłoga. Lekko wzdrygnęłam się i spojrzałam na swoje pół nagie ciało i podpuchnięte oczy. Podniosłam odłamek szkła z podłogi i przejrzałam się w nim. Rozdarta ubrania, rozmazany makijaż, a włosy fruwały w każdą możliwą stronę. W kąciku oczu pojawiły mi się łzy. Słone łzy. Bałam się, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nerwowo chodziłam po całym pomieszczeniu, próbując ułożyć sobie wszystki wydarzenia.Pamiętałam tylko dziewczynę. Blondynkę, ale nie wiedziałam kto to. Była ładna i wysoka.- uśmiechnęłam się do siebie. Lubiła... chyba buty. Tak... na obcasach.. przygryzłam dolną wargę. Zachowywałam się jak dziecko.
Gdy usłyszałam kroki, momentalnie zerwałam się ne proste nogi. Ktoś wszedł do środka i cwaniacko się uśmiechnął.
Chłopak był ubrany cały na czarno. Uwagę przykuwał jego dwudniowy zarost. Wlepił we mnie swój wzrok, na co automatycznie cofnęłam się do tyłu.
- Kim jesteś ?!- krzyknęłam, na co ten się zaśmiał.
Stykałam się ze ścianą.
- Suko. Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, to skończę z tobą już teraz.
Moje serce biło milion razy na sekundę. A on bawiło go to. Cieszył się tym, że ja cierpię. Tym, że się go boją. Górował nade mną i to było moim dużym minusem. 1: 0 dla niego.
- Kim jesteś ?- ponowiłam pytanie.
 -Twoim koszmarem skarbie.- wypowiedział to z taką lekkością. Przestraszyłam się, ale kiedyś już widziałam tą twarz. Przypomniała mi się scena z imprezy, .
- Dlaczego tu jestem ?- musiałam to jakoś poukładać.
- Zrobię  ci to co zrobili jej.
- Czyli co ?- zapytałam podejrzliwie.
- Wykorzystam i zabiję.



Hej przepraszam, że tak długo. Jakoś nie miałam weny.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Do nastęonego miśki. A i dziękuję za każdy komentarz i ponad 2 tysiące wejść. Koffam was <3