Chanel POV's
'' Często w szkole rozmawialiśmy o życiu. Koleżanki zawsze się chwaliły tym co miały. Wszykie były przepełnione miłością. Tylko nie ja. U mnie zawsze było inaczej, ale dopiero z biegiem czasu wszystko potrafiłam zrozumieć.
Gdy tego dnia wszystko się wydało, nie czułam się źle, wręcz przeciwnie czułam radość. Byłam szczęśliwa, że w końcu ktoś to jemu zadał ból. Nie mi.
Zaznałam spokoju. Byłam tylko ja i moja podpora.''
I pojawił się on. Człowiek, stworzony na podobiznę mojego ojca. Obaj są tacy sami. Pragną walki i dziwek. - w moich oczach pojawiły się łzy, a przyjaciółka, która nie opuszczała mnie od tamtej pory nawet na krok, teraz przybrała milszy wyraz twarzt, na której z czasem zagościł uśmiech.
Moje ciało było jak z waty usadzone na niewielkiej kanapie, pośrodku ogromnego pokoju. Gdy tylko poczułam silny ból w klatce piersiowej, opadłam zwinnie na bok.
- Chanel.. - rozpoznałam znajomy mi głos i powędrowałam wzrokiem w jego kierunku., gdzie ujrzałam dwie znajome postacie. Jedną była Cassie, a drugą była, była ta kobieta, której najmniej. bym się spodziewała.
Pierwszy raz widziałam ją kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Często załatwiała u nas sprawy biznesowe mojego ojca.
Była to kobieta niska z kasztanowymi włosami i szmaragdowymi tęczówkami, które cały czas były wlepione w moją osobę.
- Przysłał cię mój ojciec? - zapytałam prosto z mostu, próbując się podnieść. Jednak bez skutku.
- To teraz już nie ważne Chanel.
- Dla mnie tak! - stawiałam wciąż na swoim i w końcu wygrałam.
- Jeśli chcesz wiedzieć to nie. Nie przysłał mnie tu twój ojciec. Przyszłam sama, bo Sarah długo nie wracała.- przypomniała mi wydarzenia z poprzedniej nocy. - Przyszłam was ostrzec. Wszystko dobrze Chanel? - zapytała widząc moją zapłakaną minę.
- Tak, mów dalej.
- Na pewno? - chciała się upewnić.
- Tak.
- No dobrze. - zamilkła na chwilę, ale zaraz potem kontynuowała. - Są coraz bliżej, a niedługo odkryją, gdzie jesteście. Coraz więcej ludzi ginie.
- Czyli kto? - zapytałam przerażona.
Kobieta bała się tego powiedzieć, ale w końcu po dłuższej chwilo powiedzziała.
- Wszyscy ci, którzy was znali. - wykrzywiła usta, udając, że się uśmiecha, ale tak na prawdę była. zmartwiona.
- Czy moja mama? - zapytała Cassie.
- Jej stan jest stabilny. - w oczach przyjaciółki pojawiły się łzy, których nie zamierzała ukrywać.
To przeze mnie. Przeze mnie ją to spotkało.
- Mam prośbę. - kobieta niechętnie na nas spojrzała. - Mogłabym tutaj przenocować. To tylko jedna noc. Obiecuję. - spojrzała błagalnym wzrokiem w stronę mulata, który właśnie przekroczył próg salonu.
- Nie mam nic przeciwko. - powiedział uprzejmym tonem, a następnie poprosił Cassie, żeby pokazała Cassie nsz pokój.
- Jak się czujesz?
Nie odpowiedziałam mu. Byłam zła. To za mało. Byłam wściekła. Tak na prawdę to dla mnie mógłby już dawno nie istnieć.
- Chanel, hej co jest? - zapytał, a mi nerwy puściły.
- Wypierdalaj Malik! Zniknij z mojego życia raz na zawsze.
- Ale Chanel.. ?- mówił ze łzami w oczach.
- Nie nawidzę cię! Udawałe miłego, ale teraz już wiem kim jesteś. Jesteś zerem! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
Wybiegł z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
_________________________________________________________________
Wiem krótkie, ale rozdziału już długo nie było i nie chciałam zwlekać, więc jest co jest.
Po za tym, muszę nadrobić pisanie na blogu uncanny-fanfiction.blogspot.com, bo tam ostatni rozdział być we wrześniu. Zrozumcie też mnie. Mam szkołę i codziennie nauki sporo.
Do następnego :).
PS Dziękuję za ponad 9 tys. wyświetleń.
Kocham was <3<3<3
Ola :***************
Krótki ,ale i tak cudowny
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się co będzie dalej
Achh ta szkoła cudownia c'nie?
Wyczuwasz sarkazm :q
Buziaki
Mela:**
czekamy na dluzsze <3
OdpowiedzUsuńZajebisty !!
OdpowiedzUsuńswietnie :) /K
OdpowiedzUsuńEmocje, emocje i jeszcze więcej emocji! Kocham tego bloga. Wiem, że miałam zastoje, ale nadrobiłam. Dodaj szybko, czekam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mia ♥