wtorek, 14 października 2014

Rozdział 18

Chanel POV's

'' Często w szkole rozmawialiśmy o życiu. Koleżanki zawsze się chwaliły tym co miały.  Wszykie były przepełnione miłością. Tylko nie ja. U mnie zawsze było inaczej,  ale dopiero z biegiem czasu wszystko potrafiłam zrozumieć.
Gdy tego dnia wszystko się wydało,  nie czułam się źle,  wręcz przeciwnie czułam radość.  Byłam szczęśliwa,  że w końcu ktoś to jemu zadał ból.  Nie mi.
Zaznałam spokoju.  Byłam tylko ja i moja podpora.''
I pojawił się on.  Człowiek,  stworzony na podobiznę mojego ojca. Obaj są tacy sami. Pragną walki i dziwek. -  w moich oczach pojawiły się łzy,  a przyjaciółka,  która nie opuszczała mnie od tamtej pory nawet na krok,  teraz przybrała milszy wyraz twarzt,  na której z czasem zagościł uśmiech.

Moje ciało było jak z waty usadzone na niewielkiej kanapie,  pośrodku ogromnego pokoju. Gdy tylko poczułam silny ból w klatce piersiowej,  opadłam zwinnie na bok.
- Chanel.. - rozpoznałam znajomy mi głos i powędrowałam wzrokiem w jego kierunku.,  gdzie ujrzałam dwie znajome postacie.  Jedną była Cassie,  a drugą była,  była ta kobieta,  której najmniej. bym się spodziewała.
Pierwszy raz widziałam ją kiedy byłam jeszcze dzieckiem.  Często załatwiała u nas sprawy biznesowe mojego ojca.

Była to kobieta niska z kasztanowymi włosami i szmaragdowymi tęczówkami,  które cały czas były wlepione w moją osobę.
- Przysłał cię mój ojciec? -  zapytałam prosto z mostu,  próbując się podnieść.  Jednak bez skutku.
- To teraz już nie ważne Chanel.
- Dla mnie tak! -  stawiałam wciąż na swoim i w końcu wygrałam.
- Jeśli chcesz wiedzieć to nie.  Nie przysłał mnie tu twój ojciec.  Przyszłam sama,  bo Sarah długo nie wracała.- przypomniała mi wydarzenia z poprzedniej nocy. - Przyszłam was ostrzec. Wszystko dobrze Chanel? - zapytała widząc moją zapłakaną minę.
- Tak,  mów dalej.
- Na pewno? - chciała się upewnić.
- Tak.
- No dobrze. -  zamilkła na chwilę,  ale zaraz potem kontynuowała. -  Są coraz bliżej,  a niedługo odkryją,  gdzie jesteście. Coraz więcej ludzi ginie.
- Czyli kto? - zapytałam przerażona.
Kobieta bała się tego powiedzieć,  ale w końcu po dłuższej chwilo powiedzziała.
- Wszyscy ci,  którzy was znali. -  wykrzywiła usta,  udając,  że się uśmiecha, ale tak na prawdę była. zmartwiona.
- Czy moja mama? -  zapytała Cassie.
- Jej stan jest stabilny. -  w oczach przyjaciółki pojawiły się łzy,  których nie zamierzała ukrywać.
To przeze mnie.  Przeze mnie ją to spotkało.
- Mam prośbę. -  kobieta niechętnie na nas spojrzała.  -  Mogłabym tutaj przenocować.  To tylko jedna noc.  Obiecuję. -  spojrzała błagalnym wzrokiem w stronę mulata,  który właśnie przekroczył próg salonu.
- Nie mam nic przeciwko. -  powiedział uprzejmym tonem,  a następnie poprosił Cassie,  żeby pokazała Cassie nsz pokój.
- Jak się czujesz?
Nie odpowiedziałam mu. Byłam zła.  To za mało.  Byłam wściekła. Tak na prawdę to dla mnie mógłby już dawno nie istnieć.
- Chanel,  hej co jest? -  zapytał,  a mi nerwy puściły.
- Wypierdalaj Malik!  Zniknij z mojego życia raz na zawsze.
- Ale Chanel.. ?- mówił ze łzami w oczach.
- Nie nawidzę cię! Udawałe miłego, ale teraz już wiem kim jesteś. Jesteś zerem! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
Wybiegł z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
_________________________________________________________________
Wiem krótkie, ale rozdziału już długo nie było i nie chciałam zwlekać, więc jest co jest.
Po za tym, muszę nadrobić pisanie na blogu uncanny-fanfiction.blogspot.com, bo tam ostatni rozdział być we wrześniu. Zrozumcie też mnie. Mam szkołę i codziennie nauki sporo.
Do następnego :).
PS Dziękuję za ponad 9 tys. wyświetleń.
Kocham was <3<3<3
Ola :***************



5 komentarzy:

  1. Krótki ,ale i tak cudowny
    Nie mogę doczekać się co będzie dalej
    Achh ta szkoła cudownia c'nie?
    Wyczuwasz sarkazm :q
    Buziaki
    Mela:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Emocje, emocje i jeszcze więcej emocji! Kocham tego bloga. Wiem, że miałam zastoje, ale nadrobiłam. Dodaj szybko, czekam!
    Pozdrawiam,
    Mia ♥

    OdpowiedzUsuń