niedziela, 21 września 2014

Rozdział 15

* Chanel *

Co chwila wymienialiśmy ze sobą spojrzenia. Przecież my jesteśmy tylko dziewczynami. Co my możemy!?
- Zgadzam się.- odparła stanowczo Cassie, na co moje usta dobrowolnie się otworzyły.
- Cassie nie musisz.- powiedziałam.
- Ale chce.- zaprzeczyła. - Chanel ty sama zaryzykowałaś dla mnie. Jestem ci to winna.
"Dziękuję"- wyszeptałam, a z moich oczu wyleciało kilka pojedynczych łez. Teraz dopiero zrozumiałam powagę sytuacji. Musiałam walczyć, aby odzyskać osobę, której praktycznie nie znam, ale i musiałam pokonać lęk. Lęk przed własnym ojcem. Na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze, a w moich oczach pojawiły się słone łzy.
- Ja przepraszam.- powiedziałam i wybiegłam głównymi drzwiami i usiadłam na schodach przed domem.
Potrzebowałam teraz tego.
Potrzebowałam samotności.

* Cassie *
- Zamorduje ją normalnie!- krzyknął rozwścieczony Zayn. Chciałam bronić Chanel, ale nie umiałam. Wiedziałam tylko, że coś jest na rzeczy.
- Zayn!- nie reagował. - Zayn do cholery. Uspokój się!
Chłopak spojrzał się w moim kierunku z niedowierzaniem. Jak myślał, że jestem taka grzeczniutka, to się bardzo pomylił. - Pójdę z nią pogadam.- powiedziałam i powędrowałam tą samą drogą co Chanel wcześniej.
Była smutna i płakała.
- Hej Chali co jest ?- usiadłam obok niej i czekałam na jej odpowiedź.
- Cassie jest coś czego o mnie nikt nie wie.- z jej oczu wyleciały kolejne słone łzy. - Jest coś czego naprawdę się wstydzę.
- Ktoś ci coś zrobił ?- zapytałam, chcąc dodać jej otuchy, ale dziewczyna cały czas zbijała mnie z tropu.
- Już nigdy miałam go nie spotkać Cassie.- krzyknęła.
Czegoś się bała.- pomyślałam. - Mój ojciec. - przerwała.- Cassie obiecaj, że nie powiesz chłopakom.
Ja jej tylko szybko przytaknęłam i czekałam na najgorsze. Dziewczyna zaczęła coś grzebać w kieszeni swoich spodni i zaraz po tym podała mi karteczkę.
- Co to jest ?- zapytałam zdezorientowana.
- Przeczytaj!- rozkazała. - Napisałam to kilka lat temu, ale wydarzenia są trochę wcześniejsze.- próbowała się uśmiechnąć, ale jej to nie wyszło.

" Siedziałam bezczynnie na łózku, przewracjąc kolejne strony książki. Nie mogłam zasnąć, więc na zabicie czasu zaczęłam rysować, gdy ktoś zapukał do drzwi. Ujrzałam w nim mężczyne ubranego w białą koszulkę nocną i bokserki.
- Cześć tato. - pośłałam mu szczery uśmiech i gestem ręki poprosiłam, żeby usiadł.
- Coś się stało ?- zapytałam po chwili milczenia.
- Wiesz Chanel, jesteś bardzo ładną dziewczynką.- zaczął się do mnie zbliżać. Dotknął opuszkiem palców mojego policzka i starł, spływającą łzę. 
- Tatku..- nic mi nie odpowiedział. Złapał moją małą twarzyczkę w dłonie i musnął moje usta, pogłębiając z każdą chwilą pocałunki. Gdy zaczął zdejmować moją bluzeczkę cicho zapytałam:
- Tatku, ale po co ? Przecież dopiero się ubrałam.
- Tak się robi skarbie.- odpowiedział po chwili.
Złapał moje malutkie jeszcze piersi w swoje duże dłonie i zaczął się nimi bawić, lekko przygryzając sutki.
- Ała.- pisnęłam, moje ciało sparaliżował strach.
Zaczął zdejmować mojw majteczki i rozsunął moje nogi na boki.
- Tato boje się.
- Cichutko słoneczko, nie będzie aż tak bolało.
Włożył swoje duże dłonie do środka mnie i zaczął zjeżdżać w górę i w dół,a mi dał do dłoni swojego penisa. 
- Chan nie bój się. Włóż go do buzi.
Kategorycznie zaprzeczyłam, ale włożył mi go siłą.Zaczęło mi się robić niedobrze i wyplułam męskość. 
- Teraz przygotuj się na najlepsze.
Powoli zaczął wchodzić we mnie, powodując ciargi przechodzące po moim ciele. Jego ruchy były coraz szybsze.
Piszczałam, ale on zatkał mi buzię swoją dłonią. Po chwili opadł na łóżko.
- Byłaś dzielna.- ucałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju, gasząc za sobą lampkę.
Od tamtego dnia przychodził regularnie. Z wiekiem wiedziałam, że to jest złe, ale bałam się komukolwiek to powiedzieć. Gdy zorientował się, że nie będzie już tak łatwo, przywiązywał mnie sznurem do łóżka. Codziennie tłumaczyłam się mamie z blizn na moich rękach, a on jak gdyby nigdy nic śmiał się.
Jednego dnia przyszedł w o wiele lepszym nastroju. 
Gdy tylko usłyszałam huk drzwi, w duszy modliłam się żeby to była mama, ale to był on, ale nie sam z kolegą. Otworzyli na ościerz drwi do pokoju i zbliżyli się w moją stronę.
- Niezłą masz córę.
Ojciec mnie związał, a koleś złapał mnie za pośladki i zaczął bawić się moimi piersiami, a ojciec zajął się dolną partią. W moich oczach pojawiły się kolejne łzy.
Usłyszałam czyjeś kroki. W drzwiach ujrzałam moją rodzicielkę. Zakupy rzuciła w kąt i podbiegła do mnie, powodując że mężczyźni odsunęli się w dwa kąty.
- Wynoś się!- krzyknęła w steonę mojego ojca, tuląc mnie do siebie. 
Ojciec i tamten drugi momentalnie wyszli z pokoju.
- Mamo......on....
- Ciiiii. Ja wiem. Obiecuję ci, że to był pierwszy i ostatni raz. Więcej cię nie dotknie, nie pozwolę cię szkrzywdzić Chan."
_________________________________________________________________________
Trochę krótki, ale dodany po jednym dniu.
Mam nadzieję, ze chociaż trochę wam się podoba. 
Dziękuję tym dwóm osobom, które skomentowały poprzedni rozdział i to tylko i wyłącznie dzięki nim jest dzisiaj następny.
Jeszcze raz was bardzo przepraszam za tą pomyłkę.
Komentujcie i do następnego.
Ola xx

9 komentarzy:

  1. poplakalam sie ;)) chce wiecej ;) oby tak dalej xD po prostu zajebisty ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie lubie pisac komentrzy ale poswiece sie to jest zajebiste ;) troche sie poplakalam ale chce wiecej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz słońce! <3
    Czekam na następny rozdział ;)
    Mało się nie popłakałam, ale mniejsza z tym xD
    xxx Nessej

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział i super opowiadanie :)
    Zajrzę jeszcze do innych Twoich opowiadań!

    Zapraszam, może się spodoba moja praca: http://island-of-dreams-historia.blogspot.dk/

    OdpowiedzUsuń