Sama już nie wiem co wtedy czułam. Strach, ból, złość? Nie rozumiałam co wokół mnie się działo. Nie obchodziły mnie krople deszczu co chwila spadającena moje drobne ciało. Nie obchodziło mnie zimno, które przeszywało się przez moje całe ciało. Obchodził mnie teraz tylko on. Nadal nie umiałam mu wybaczyć, ale na ten widok, moje serce jakby pękało. Tak bardzo chciałabym go powdtrzymać, ale on zawsze był uparty. Życie go do tego zmusiło.
- Zayn proszę. Posłuchaj mnie. Proszę. - powiedziałam błagalnym tobem, ale bez żżadnych skutków.
- Idź do domu. Już!-złapał za wajhe.
Zaczęłam płakać jak małe dziecko.
Moje nogi były jak z waty, a twarz przybrała bladszych odcieni.
Wtedy poczułam czyjeś ciepłe ręce na moich ramionach.
- Leć do domu Chanel. - szepnął mi do ucha i skierował mnie do drzwi, w których czekała już na mnie Cassie.
Od razu rzuciłam się w jej ramiona i nie powstrzymywałam wypływających ze mnie miliona łez.
- Spokojnie Chanel. Będzie dobrze. - starała się mnie pocieszyć, ale moje myśli skupione były cały czas na jednej osobie.
- Boję się.- powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Drogi pamiętniku:
Tak dawno, tutaj nie zaglądałam, ale teraz znów jest ten moment, w którym po prostu muszę.
Nadal jest mi ciężka. Mam wielki żal do niego, ale on.. On chce to zrobić. On chce się zabić.
Nie to nie może się tak skończyć.
Boże pomóż mi.
Pomóż mu.
Twoja Chanel
Louis POV's
Kiedyś, kiedy pierwszy raz go ujrzałem, myślałem, że jest mega gangsterem, którego nikt nie złamie. I tak było. Trzymał się doskonale tych słów. Nie wierzyłem, że kiedykolwiek ktoś lub coś go złamie. Nie jego. Nigdy bym jego o to nie podejrzewał.
Ale teraz, gdy go widzę. Stoi przede mną inna osoba. Osoba pełna uczuć.
Nie wiem co się stało, ale wiem, że cierpi.
- Zayn, stary nie wygłupiaj się.- nawet nie drgnął, gdy wypowiadałem te słowa.
- Chce być sam!- szepnął, a z jego oka wyleciała pojedyncza kropla.
- Daj sobie pomóc. Oddaj mi to.- wyciągnąłem w jego stronę broń, a on rzucił nią o ziemi i pobiegł, w kierunku lasu.
Cicho westchnąłem i poczułem perfumy Cassie.
- Co z nim ?- zapytała, krzyżując ręce z zimna.
- Nie wiem, Cassie.- spuściłem głowę, wlepiając wzrok w kałużę pode mną, nie orientując się nawet, kiedy blondynka zniknęła z mojego otoczenia.
Zrezygnowany wróciłem do domu. Odwiesiłem kurtkę na wieszak i skierowałem się w stronę swojego pokoju, dopóki nie usłyszałem cichych szlochów Chan.
Usiadłem obok niej, a ta wtuliła się w mój tors, a ja gładkałem ją co chwila po plecach.
- Mała, jakoś się ułoży. - próbowałem podnieś ją na duchu, ale nie przestawała płakać?
- Co z nim?
- Hmm?
- Co z Zaynem? - zapytała patrząc w moje zamglone oczy.
Nie chciałem, żeby znowu cierpiała, ale nie chciałem też jej okłamywać.
- Poszedł. - zaakcentowałem i spojrzałem w ślepy zaułek.
Cassie POV's
Dopiero teraz zaczęłam zauważać, to co wcześniej nie miało dla mnie większego znaczenie. Widziałam w Zayna dobro. W jakimś stopniu zależy mu na Chanel. Nie wiem w jakim, ale cierpi z jej powodu.
To nie jest ten Zayn, którego poznałam, to jest ten Zayn, którego można lubić, z którym można się zaprzyjaźnić. - przebiłam się przez zarośla i w oddali zauważyłam podbitego bruneta.
- Hej. - powiedziałam nijakim tonem i usiadłam obok niego.
- Louis cię przysłał? - zapytał nieoczekiwanie, a ja mu stanowczo zaprzeczyłam.
- Przyszłam z własnej woli.
- Nie musisz się fatygować. - warknął i wlepił swój wzrok, w płynące po wodzie kaczki.
- Lubisz ją? - zapytałam, oczekując szybkiej odpowiedzi.
Pokiwał mi głową i powrócił do poprzedniej czynności.
- To dlaczego z nią nie porozmawiasz?
- Nie wiem co zrobiłem, ok? I nie ważne co to był, nie chce tego drugi raz powtórzyć. Nie chcę jej zranić Cassie.
______________________________________
Hej. Przychodzę z nowym rozdziałem. Pod poprzednim rozdziałem było aż 10 kom. Wow dziękuję wam iii.. Za te ponad 11 tys. :)
Miłej nocki :)
Dobranoc i do następnego.
Ola xx